Pierwszy raz w Biegu Sylwestrowym wystartowałem w 1998, później miałem kilkuletnią przerwę i bodajże od 2002 roku staram się regularnie pojawiać na ostatnim biegu w roku. Czemu? Bo po pierwsze to impreza, na której zawsze można sprawdzić formę na tej samej trasie, a dwa, spotkać wielu znajomych, którzy w ciągu roku albo nie startują w zawodach, albo po prostu w sezonie, gdy jestem w pracy, nie ma czasu pogadać.
W tym roku na Bieg Sylwestrowy dotarliśmy punktualnie, więc był czas na spokojną rozgrzewkę.
Trasa to dwie dobrze znane pętle po łódzkim Arturówku, z dystansem ok 9,7 km, na której jak już wspominałem startuje od lat, więc uzyskany wynik pokazuje mi w jakim jestem treningowo miejscu. Od 1 km do prawie samej mety toczyłem walkę na trasie z Piotrkiem Kędzią, na drugiej pętli wyprzedzić chciał mnie Maciej Konwerski, ale udało mi się odeprzeć te ataki! To jest kolejny pozytywny aspekt tego biegu, że można się pościgać z kumplami i wzajemnie motywować 🙂
Na metę wbiegłem jako 30 mężczyzna, 32 open na 588 zawodników z czasem 41:34 – założeniem było złamać 42 minuty, więc plan zrealizowany z nawiązką. Wyniki
Dla lubiących statystyki trochę liczb:
średnie tętno: 178
maksymalne: 189
średnie tempo: 4:15
tempo poszczególnych kilometrów:
1km – 4:02
2km – 4:20
3km – 4:13
4km – 4:25
5km – 4:08
6km – 4:22
7km – 4:30
8km – 4:13
9km – 4:20
0,7km – 3:58
Kolejny start jeszcze w styczniu, formę sprawdzę na dystansie 21 km podczas debiutującego w zimowej odsłonie Ultra Pazura! Trzeba tylko trochę dłuższych treningów zrobić 🙂
Foto: Jacek Placek Foto/EKoFoto